poniedziałek, 26 grudnia 2011

Po prostu Kraków

Będąc w Krakowie, zwiedzając, każdy wyznacza sobie trasy, miejsca, które chciałby zobaczyć. Mimo tego, iż jesteśmy tam już n-ty raz odwiedzamy najczęściej te same miejsca np. Wawel, Smoka czy Kościół Mariacki (a potem szybko coś zjeść). Oczywiście... jest to podstawa każdej krakowskiej wyprawy lecz nie neguję, że to zbyt pospolite. Wręcz przeciwnie, z sentymentu, poczucia pewnych wspomnień sama często wracam do tych miejsc. Kwestia zainteresowań. Jednak teraz, ze szczyptą dystansu otwieram oczy na nowe.
Oto kilka miejsc gdzie uważam warto wpaść, może mało wyszukane może nie, ale odkryte wraz z najbliższymi...



The Teenagers - Homecoming


... Mulholland Drive Store - miejsce z prawdziwego zdarzenia dla fanów vintage. Rzadko kiedy można znaleźć się w takim miejscu gdzie vintage jest traktowany w stu procentach poważnie. Każda pojedyncza rzecz ma własną historię, która sięga nawet lat 20. jak np. ta torebka:

I tu nasza wyobraźnia zaczyna działać nam na pełnych obrotach. Możemy tworzyć w naszych myślach sylwetkę posiadaczki, cały świat zewnętrzny tych czasów. Butik posiada bardzo szeroki asortyment. Od podstawowych części garderoby przez obuwie po akcesoria typu muchy, biżuteria, kapelusze. Natomiast znakiem rozpoznawczym są unikatowe marynarki i mundury oraz skórzane teczki/aktówki.
Ceny - kwestia indywidualna ale należy zauważyć, że są to rzeczy jedyne w swoim rodzaju, zadbane, przybierające formę antyków. Ważna jest dla mnie również tzw. "oprawa", ponieważ osadzenie wszystkiego w odpowiednim klimacie ma kluczowe znaczenie. Święcące nagie żarówki na długich sznurach, wijące się schody, gra świateł i muzyka.


Najbardziej fascynującym miejscem jest krakowski Kazimierz. Miejsce pełne zakamarków, przesiąknięte unikalną judaistyczną atmosferą sprzed kilkudziesięciu lat. Kolejna gratka dla fanów vintage to pchle targi, jest ich mnóstwo a opisywać nie ma obowiązku gdyż znaleźć tam można dosłownie wszystko.

Coś na ząb. LOVEKROVE i CHEDER CAFE. Znajdują się w samym centrum Kazimierza.
Pierwsze miejsce - hamburgery w nowym, świeższym wydaniu m.in. z pesto, gorgonzolą lub guacamole. Burza smaków dla podniebienia. Jak sama nazwa wskazuje jest wołowina i mleczne koktajle, czyli potrawy z krową w roli głównej :) Dla mnie bomba! Drodzy wegetarianie, również dla Was jest miejsce gdyż jest przygotowany wachlarz sałat. Przy okazji można zagrać w Scrabble lub poczytać dobre czasopismo. Do Lovekrove można wpaść również w Warszawie przy ul. Solec 18 w 1500m2. P.S. Warto zajrzeć do toalety ;)
Numer dwa - specjalizuje się w kuchni izraelskiej, a przede wszystkim koszernych potrawach czy winach. Menu jest dostosowane do pory roku. To miejsce dla prawdziwych miłośników herbat i kaw z aromatycznymi przyprawami. Cheder które po hebrajsku oznacza małą szkołę utrzymywaną przez gminę żydowską jest również biblioteką. Bo to nie tylko jedzenie i picie. Tutaj odbywają się koncerty, wydarzenia kulturalne, stykamy się z dawną i współczesną kulturą żydowską. Spokój, błogostan, odetchnięcie. Dosłownie.



 Ola
słabość chwilowa



The Naked And Famous - Punching In A Dream

czwartek, 17 listopada 2011

'Krystof Strozyna'

Pomimo tego, że wielkie "ŁAŁ" odnośnie najnowsze kolekcji Versace dla H&M wre pasowałoby przystopować i tak dla oderwania zatrzymać się na czymś, a w zasadzie na kimś. Oto Krzysztof Stróżyna i jego kolekcja "Love Me Always" - mało elegancji, mało stonowanych kolorów, mało subtelności. Za to jest minimalizm, pazur i powiew młodości. Ważnym elementem jest futuryzm zawarty we wzorzystych T-shirtach oraz geometria w krojach biustonoszy i sukienek. Cała kolekcja to sprytna (bo praktyczna) interpretacja casualu by Krystof Strozyna.Już w czerwcu można było oglądać, przymierzać i kupić coś tylko w Poznaniu w butiku  w Starym Browarze, lecz od 9 listopada również w Warszawie w Concept Store Love&Trade przy ul. Solec 18. Na to wydarzenie przybył sam projektant aby podzielić się swoimi przemyśleniami odnośnie kolekcji a przy okazji połączyć przyjemne z pożytecznym i wcielić się w rolę DJ-a. Przyglądając się z boku - uśmiechnięty, ciepły z dozą szaleństwa podczas tańca, takiego właśnie zapamiętam Krzysztofa Stróżynę.

Zrobiłam kilka zdjęć podczas wystawy:



środa, 26 października 2011

WFW


Krótkie cześć, witajcie i dobry wieczór na sam POCZĄTEK.

Weekend za nami. No właśnie... te dni zgrabnie ująć można tylko trzema słowami: Warsaw Fashion Weekend.
W Soho Factory zebrali się licznie projektanci, przedstawiciele polskich oraz niemieckich marek, blogerzy, dziennikarze oraz miłośnicy (Ci bardziej i mniej znani) mody jak i nowości kosmetycznych. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie z damskich jak i męskich kolekcji. Od luksusowych torebek Sabriny Pilewicz, której twarzą jest Rozalia Mancewicz przez ręcznie malowane, jedwabne koszulki Colourful po niezwykle niekonwencjonalną i jakże pełną wyobraźni biżuterię Kariny Królak, którą miałam przyjemność poznać osobiście (więcej o niej wkrótce). Gościem specjalnym pierwszego dnia był projektant Michael Michalsky. W jego pokazie modelki wystąpiły w kolekcji jesienno-zimowej, która uzyskała pozytywne recenzje na Berlin Fashion Week. Ukazał kobietę dominującą w skórze, czerni, szarości, bieli oraz beżu. Jego pokaz prowadziła Joanna Horodyńska, a gwiazdą na wybiegu była już wspomniana Rozalia Mancewicz. Natomiast dzień drugi zdecydowanie należał do Łukasza Jemioła - (mimo, iż kolekcję tę mogli niektórzy z Was oglądać dwukrotnie) stroje drapieżne ukazane poprzez elementy typu: suwaki jak i drapowania, a jednocześnie stonowane barwami. Myślę, że właśnie to zdecydowało o jej nieszablonowości.
Ogólnie zimne jesienne wieczory nie przeszkodziły w polowaniu na to własne, osobiste „coś”. Pofabryczne budynki Soho nadały niezwykłego, alternatywnego klimatu.
Oby tak dalej! To świetna inicjatywa promująca wiele niszowych marek z unikatowymi pomysłami, oderwanymi od zwykłej, szablonowej rzeczywistości.



Florence and The Machine - Spectrum